Historia Boczkowic od ich powstania do końca XIX wieku

Akt notarialny nr 553/1406 kupna folw. Boczkowice przez Stanisława Kazimierza . Stępkowskiego - Kielce 01.05.1914
Akt notarialny nr 553/1406 kupna folw. Boczkowice przez Stanisława Kazimierza . Stępkowskiego - Kielce 01.05.1914

  Udokumentowaną historię folwarku w na przełomie XIX i XX wieku otwiera akt notarialny nr 553/1406 z 1/14 maja 1914 roku nawiązujący do dziejów Boczkowic od roku 1880. W roku tym na żądanie Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kielcach, zadłużony majątek Boczkowice o powierzchni 436 mórg został wystawiony na licytację publiczną. W dniu 1/14 lutego 1880 roku nabył go za 20 tysięcy rubli Stanisław Adamowicz Linowski.

  Prawdopodobnie jego to staraniem do starego, chyba z przełomu XVIII i XIX wieku, dworu z wapiennego kamienia dobudowano nieco wyższą część nową oraz, zachowując istniejący starodrzew, przeprowadzono modernizację parku. Na czas tych zmian wskazywałby stwierdzony w drugim dziesiątku XX wieku stan techniczny budynków i zaawansowanie wzrostu nowych nasadzeń.

  Minęło lat trzydzieści kilka, gdy Linowscy, poza tutejszym, właściciele folwarku w Radkowie podjęli decyzję o sprzedaży Boczkowic. Większość gruntów uległa parcelacji, resztówką zaś, obejmującą poza łąkami i rolą uprawną zabudowania z dziedzińcem, parkiem i sadem zainteresował się sędzia Stanisław Stępkowski z Jadryna. Przez całe życie zawodowe spędzone w głębi Cesarstwa, od poduralskiego Krasnoufimska po Jadryn w guberni kazańskiej, oszczędzał, gromadząc fundusze na bankowym koncie, by po latach nostalgii kupić na starość kawałek ziemi w Królestwie, by ”umrzeć w Polsce”.

  W dniu 1/14 maja 1914 roku w Kielcach w biurze Wiaczesława Iwanowicza Janiszowskiego, notariusza przy Dziale Hipotecznym Kieleckiego Sądu Okręgowego, stawiły się w asyście świadków prawne przymioty posiadających, strony transakcji zakupu – sprzedaży folwarku Boczkowice – Jadwinin [tak brzmiała ówczesna, zaniechana później nazwa]. Powierzchnia jego nie była imponująca – wynosiła zaledwie 57 mórg 12 prętów, czyli 29 dziesięcin 555 sążni, czyli – w przybliżeniu - 33 hektary. Podstawę ustalenia wymienionego areału stanowił pomiar sporządzony w 1912 roku przez mierniczego Rzewuskiego przechowywany pod numerem 56/a w dokumentach ksiąg hipotecznych majątku Boczkowice - Jadwinin w powiecie włoszczowskim. Sprzedającego Stanisława Adamowicza Linowskiego zamieszkałego w Radkowie reprezentował syn Jan Stanisławowicz Linowski. W imieniu kupującego zaś powiatowego członka Sądu Okręgowego w Kazaniu Stanisława Feliksowicza Stępkowskiego zamieszkałego w Jadrynie wystąpiła jego małżonka Katarzyna Antonowna ze Sławińskich Stępkowska. Transakcja opiewająca na sumę 10 tysięcy rubli obejmowała wyłącznie nieruchomości, to jest teren ze znajdującymi się na nim zabudowaniami bez żywego i martwego inwentarza, mebli i innych domowych ruchomości znajdujących się we dworze i innych zabudowaniach. Po uregulowaniu uzgodnionej między stronami należności akt notarialny numer 553/1406 z dnia 1/14 maja 1914 roku podpisali:
Jan Linowski, Katarzyna Antonowna Stępkowska, prowadzący notariusz Janiszowski oraz zamieszkali w Kielcach świadkowie – Piotr Emanuelowicz Polcer i Wincenty Andrejewicz Nawrot. Katarzyna Stępkowska odebrała przeznaczony dla swego mocodawcy wypis z rejestru i wpłaciła Janowi Linowskiemu dodatkową sumę za ruchomości, to jest za inwentarz żywy i martwy na terenie folwarku.

  Marzenie Stanisława Stępkowskiego – seniora o własnym kawałku ziemi na starość w ojczyźnie przybrało postać realną.

  W 1914 roku sędziemu Stanisławowi Stępkowskiemu z Jadryna do osiągnięcia wieku emerytalnego brakowało jeszcze lat pięciu. Powierzył więc na ten okres opiekę nad folwarkiem Wacławowi Stępkowskiemu, synowi swego zmarłego brata Ludwika. Wacław, sieroctwem w wieku lat zaledwie dwunastu zmuszony do wczesnej samodzielności, pracował w handlu. W jego akcie małżeństwa z dnia 11/24 października 1900 roku nazwano go kupcem z Włoszczowy. Tak też pozostało do lat czterdziestych ubiegłego wieku. Wacław i żona Waleria z radością przyjęli propozycję stryja satysfakcjonującą ich zarówno ambicjonalnie jak ekonomicznie, gdyż według ustnej – jak to w rodzinie – umowy za administrowanie przysługiwało prawo do pełnego korzystania z powierzonego mienia.

  Wybuch pierwszej wojny światowej linią frontów podzielił Europę. Kataklizm bolszewickiej rewolucji zagroził życiu przedstawicieli dawnego porządku. Stanęły pod znakiem zapytania losy Stępkowskich z Jadryna. W Boczkowicach natomiast panował spokój. Wacławowie w poczuciu codziennego bezpieczeństwa cieszyli się urokami wsi, patrzyli w przyszłość z ufnością.

Akt notarialny nr 471 rozliczenia się z Wacławem Stępkowskim za cztery lata administrowania - Włoszczowa 19.09.1920
Akt notarialny nr 471 rozliczenia się z Wacławem Stępkowskim za cztery lata administrowania - Włoszczowa 19.09.1920

  Rodzina sędziego Stępkowskiego przeżyła, mimo zagrożeń, rosyjską pożogę i w roku 1918 bez pieniędzy, bez kosztowności, szczęśliwi że z życiem, przyjechali do Boczkowic kolejno – Stanisław - senior, Katarzyna i Stanisław - junior. Włoszczowskiej rodzinie rozstać się z Boczkowicami było trudno. Z miesiąca na miesiąc odkładała chwilę wyjazdu, a Wacław, motywując nierentownością folwarku, zażądał zapłaty za cztery lata administrowania. Trwały komeraże. Wreszcie, dla spokoju sumienia i pamięci zmarłego brata, Stanisław zdecydował się zapłacić bratankowi, gdy zgromadzi odpowiednie fundusze, zażądał jednak kategorycznie by familia, dysponująca mieszkaniem we Włoszczowie, opuściła Boczkowice przed nadejściem zimy. Dopiero po żniwach 1920 roku, gdy dysponował już żądaną sumą 21600 marek polskich, mógł się rozliczyć z Wacławem. Po niedawnych doświadczeniach, żywiąc obawy o spokój swojej starości, przeprowadził wówczas rozliczenie przez biuro notarialne. Przed notariuszem Maurycym Czekańskim we Włoszczowie w dniu 10 września 1920 roku w obecności miejscowych świadków Bolesława Dunajewskiego i Antoniego Barańskiego został podpisany akt notarialny nr 471 zamykający definitywnie sprawę pretensji i roszczeń.

Akt notarialny nr 471 rozliczenia się z Wacławem Stępkowskim za cztery lata administrowania - Włoszczowa 19.09.1920
Akt notarialny nr 471 rozliczenia się z Wacławem Stępkowskim za cztery lata administrowania - Włoszczowa 19.09.1920

  Sentymenty rodzinne Stanisława - seniora stęsknionego za familią przez trzydzieści kilka lat pracy w głębi Rosji sprawiły, że mimo doznanych przykrości, późniejsze stosunki z rodziną bratanka układały się poprawnie, a serdeczne się stały, gdy żoną Stanisława - juniora została Janina Braunówna, siostrzenica Walerii Stępkowskiej z Włoszczowy. Będą więc Wacławowie spędzać w Boczkowicach wakacje i święta.

  W Boczkowicach dla seniora – Stanisława Kazimierza Stępkowskiego sprawa zatrudnienia stanowiła już rozdział zamknięty, gdyż uzyskał prawo do emerytury. Junior zaś Stanisław Feliks Stępkowski, również prawnik, po okresie pracy w sądach Lublina i Kielc objął stanowisko sędziego we Włoszczowie. Po śmierci matki, decydując się na codzienne dojazdy do pracy, w roku 1925 przeprowadził się z rodziną do Boczkowic.

  Stępkowscy po przeżyciach grozy rewolucji, cieszyli się spokojem folwarku, przywiązywali się do skrawka własnej ziemi z żarliwością atawizmu.

  Centralna część posiadłości obejmowała rozległy park z bogactwem starodrzewu, dziedziniec otoczony zabudowaniami gospodarskimi, duży sad o charakterze handlowym, a nadto, w drugiej połowie lat dwudziestych wybudowane przez Stanisława- juniora, dwa stawy dla hodowli karpi oraz zimochowy i tarlisko.

  Poza tą częścią o charakterze zróżnicowanym ciągnęły się pola tradycyjnych upraw i łąki. Troskę o nie a także inwentarz powierzył starszy pan Stanisławowi Jurkowi, bystremu chłopu z Konieczna, który pracował fizycznie wraz ze dwoma stałymi parobkami ale i podejmował gospodarskie decyzje. W okresach natężenia robót polowych zatrudniano dodatkowo „na dniówki” najemników z pobliskich wsi. Do służby domowej należały dwie kucharki, pokojówka i – póki dzieci małe – niańka.

  Między folwarkiem a wsią chłopską utrzymywał się dystans, który jednak nie wykluczał oczekiwań i działań życzliwych. Tlił się we wsi dawny obyczaj, że gdy kłopot, to do dworu biec trzeba. Starszy pan zatem leczył: na gorączkę i dreszcze aplikował aspirynę w proszku, na kaszel - własnoręcznie przygotowany syrop z daktyli. Fakt, że „dziedzicem” był sędzia, gwarantował również pomoc prawną, bo pan chętnie poradził, jeśli trzeba pozew do sądu napisał - tak z serca. po sąsiedzku.

  Datująca się z końca XIX wieku opinia „Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego” o ciemnocie ludności Boczkowic straciła aktualność około lat dwudziestych ubiegłego wieku. W niedzielne popołudnia przychodzili do dworu gospodarze Michał Piątek i Wincenty Kaczmarek by pożyczyć książki i gazety z tygodnia, co minął. Przy okazji dyskutowali ze starszym panem - o polityce. Poglądy nie zawsze bywały zbieżne, lecz satysfakcji z rozmów to nie umniejszało. Nie sposób nie wspomnieć, że w roku 1924 świadkami zgłaszającymi w urzędzie zgon Katarzyny ze Sławińskich Stępkowskiej byli gospodarze - Kaczmarek i Piątek.

  Otoczony zielenią boczkowicki dworek trudno by nazwać dworem ziemiańskim. Jego status materialny był skromny, a właściciele ludźmi pracy byli. Dla nich dyplomy studiów prawniczych nie stanowiły tylko ozdoby życiorysu. Atmosferę domu kształtowała tradycja pokoleń. Znajdowały tam miejsce książki i prasa, ujmował wieczorny nastrój przy pianinie, łączyło ze światem raczkujące wówczas Polskie Radio, mimo technicznych utrudnień spowodowanych brakiem elektrycznego prądu. Tam ciekawe rozmowy przy rodzinnym stole w kręgu światła spod klosza naftowej lampy stwarzały niezapomniane wrażenie wspólnoty ogniska.

  Tak było zawsze, choć klęski nie omijały domu. W roku 1930 zmarł przedwcześnie Stanisław – junior. Starszy pan po śmierci syna uznał opiekę nad osieroconymi dziećmi Janiną i Anną za swój moralny obowiązek. Tak to ujmował, a pojęcie to było mu bliskie nie tylko w odniesieniu do wnuczek. Dla dobra dzieci owdowiała Janina z Braunów Stępkowska pozostała w Boczkowicach, mimo że serce wyrywało się do miasta młodości, w którym pozostało rodzeństwo i matka. Dzieci przeżyły na wsi dzieciństwo szczęśliwe.

  Dom Stępkowskich w Boczkowicach był otwarty, gościnny. Dziesięciokilometrowa odległość od Włoszczowy utrudniała co prawda towarzyskie kontakty, ale utrzymywano je z inteligencją miasteczka i tamtejszymi krewnymi. Po zaproszonych gości były „wysyłane konie”, które po wizycie odwoziły ich do domu. W letnich miesiącach natomiast, miesiącach wakacji, urlopów boczkowicki dworek wypełniał się gwarem bliższych i dalszych krewnych zjeżdżających dla wypoczynku i podtrzymania familijnych więzów. Dorosłych, poza gościnnością gospodarzy, cieszył w Boczkowicach spokój ustronnej wsi, biblioteka, niekończące się rozmowy i – niezła kuchnia. Dla dzieci i młodzieży atrakcję stanowiły stawy, łódka a przede wszystkim konie pod wierzch.

  Wybuch wojny w 1939 roku zmienił sytuację folwarku. Drakońskie kontyngenty ogołacały z plonów, a liczba osób pod dachem nieustannie rosła. Poza pomocą dla rozbitków wojennych świadczoną przez całe społeczeństwo, należało ratować przybywających krewnych, których wojna pozbawiła środków do życia, lub palił się im grunt pod nogami ze względów politycznych. „Żebyśmy tylko wszyscy przeżyli” - stało się hasłem dnia pani domu. Została zredukowana służba, wykluczone remonty i osobiste sprawunki. Były to lata ograniczeń i niedoborów.

  Jedyną troską wykraczającą poza granice zabiegów o biologiczne przetrwanie było kształcenie młodzieży. Panienki, ucząc się pod kierunkiem domowych nauczycielek, zdawały corocznie egzaminy na kompletach tajnego nauczania w Kielcach.

  W czasie wojny poczucie narodowej wspólnoty zbliżyło wzajemnie folwark i wieś. Wspólne były starania o los wysiedlonych z Wielkopolski i warszawiaków po upadku powstania, a także - gotowość wspierania partyzantki nad wyraz na Kielecczyźnie aktywnej.

  Chłopskie Boczkowice były wsią wyznającą poglądy Polskiego Stronnictwa Ludowego zwanego później Mikołajczykowskim. Współpracowały z oddziałem Batalionów Chłopskich por. (po wojnie płk) Bolesława Wiary – Kozłowskiego. Członkiem miejscowej trójki politycznej BCH był Stanisław Stefańczyk (ps. „Jabłoń”). W folwarku Anna Stępkowska (ps. „Wanda”) zorganizowała i prowadziła sanitarną drużynę Zielonego Krzyża złożoną z dziewcząt z Boczkowic i Konieczna, a przez parę lat powojennych służyła pomocą Kołu ZMW „Wici”.

  Sędzia Stanisław Kazimierz Stępkowski, pragnąc oszczędzić wnuczkom przyszłych uciążliwości procedur spadkowych, parę lat przed śmiercią sporządził na ich rzecz notarialny akt darowizny. Zmarł 17 grudnia 1945 roku. Pod jego aktem zgonu widnieją podpisy świadków – Janka Kubicza i Stefka Kaczmarka – boczkowickich wiciarzy.

  Siedemnastego stycznia 1945 roku zaroiły się Krasnoarmiejcami zabudowania folwarku. Nie było gwałtów ani przejawów wrogości wobec mieszkańców, ale jeden dzień zadecydował o ich dalszych losach. Spora zabudowa i jej otoczenie sprawiały wrażenie dużego majątku. Rekwirowano więc wszystko, co mogło być dla wojska przydatne. Gospodarstwo zostało pozbawione wszystkich koni, pojazdów, wozów i znacznej części pozostałego żywego inwentarza. Próby wytrwania mimo poniesionych strat, okazały się daremne.

  W roku 1948 decyzja o parcelacji i sprzedaży zamknęła historię folwarku.

Wykorzystane w opracowaniu źródła:

1. Akt notarialny nr 553/1406 – Kielce 1/14 maja 1914

2. Akt notarialny nr 471 – Włoszczowa 10 września 1920

3. Akta metrykalne i inne dokumenty rodzinne z archiwum potomków Stanisława Kazimierza Stępkowskiego

4. „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i Innych Krajów Słowiańskich” T.I str.271– Filip Sulimierski i Bronisław Chlebowski; Warszawa 1880-1903

5. „Bataliony Chłopskie na Terenie Powiatu Włoszczowskiego w latach 1940 - 1945” – Mieczysław Migacz; Włoszczowa 2007 r.



Uwaga

Przedruki lub skany dokumentów wymienionych w poz. 1-3 zamieszczono w chronologicznie pierwszym, nieopatrzonym numerem tomie „Materiałów i Źródeł do Dziejów Powiatu Włoszczowskiego” z 2008 roku zawierającym wybrane fragmenty książki Anny ze Stępkowskich Szymańskiej „Zapisy i Wspominki” - wyd. 2005 r.